poniedziałek, 16 września 2013

Dary mojego ogrodu

Co roku z uporem maniaka choruje na swoje własne osobiste warzywa. I co roku je wysiewam. I co roku gdzieś znikają. Jednego dnia podziwiałam 5 listków sałaty, następnego gdzieś magicznie zniknęła. Cukinia w doniczkach nie doczekała się ciepła, aby ją przesadzić (w tym roku długa była zima) przerosły i już nic się z nimi nie dało zrobić. Później to się połamałam i już nic w ogrodzie nie robiłam :D Jednakże, mimo przeciwności losu mam porzeczkę, maliny, jeżyny no i orzechy. Niestety moje 4-letnie jabłonki jeszcze się nie doczekały owoców, czekam. Mam jakiegoś pecha, a może za bardzo mi zależy ;)


Łapki Piotrusia, który zjada tyle malin ile uzbiera. Plus tego jest taki, że niemal codziennie do późnej jesieni można je zbierać i jeść. Bez oprysków i innych.

A ta śliczna jest taka, że się oprzeć nie mogłam i ją upolowałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz