wtorek, 3 września 2013

Dla odmiany grzybki z piernika

Tak pomiędzy gruszkami, których już 15 kg przerobiłam  - wpadły mi grzybki do głowy. Na zdjęciu wyglądają prawie jak prawdziwe. W smaku i zapachu - ja już jestem w grudniu. Oj wiem, że to za wcześnie, ale pierniki kojarzą mi się tylko ze świętami. Przechodząc do rzeczy - proces lepienie tych cudnych maleńst jest mozolnie długi. Mi to zajęło jakieś 3 godziny z moimi asystentami. Duuużo czasu, ale jak przyjemnie można go razem spędzić. Polecam.
Na ok. 50szt. + /-
15 dag mąki pszennej
20 dag mąki ziemniaczanej
15 dag cukru pudru
10 dag miodu
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
mniej jak pół kostki masła
2 żółtka

Z powyższych składników zagnieść ciasto i wstawić do lodówki na 30 minut. Później formujemy ogonki i kapelusze w których koniecznie musi być spore wgłębienie (żeby przykleił się ogonek). Wstawiamy do piekarnika w 180C ok 15 minut. W między czasie robimy "klei".
5 łyżek cukru pudru rozpuszczamy w 3 łyżkach wody i 2łyżkach soku z cytryny. Jeśli będzie za żadkie dodajemy jeszcze cukru pudru.
Polewa na kapelusze:
1 tabliczka czekolady, rozpuszczona w kąpieli wodnej dodać 1/4szkl. mleka, 2 łyżki soku z cytryny. Zdjąć z pary i wmieszać energicznie łyżkę masła. Ostudzić.
To jak zlecimy wszystko w całość zależy od naszej inwencji :) Powiem w prost, jest trudno. Ja zaczęłam od kapeluszy. Jak wystygła na nich czekolada, to ogonkiem nabierałam lukru białego i wsadzałam w łepek. Później ustawiałam do góry nóżką aż zastygnie wszystko.

 

Mhh. Tak chciało mi się ;)

1 komentarz:

  1. Super masz hobby Paulinko. Ja też dużo eksperymentuje w kuchni i bardzo to lubię, dlatego też odszukałam też Twojego bloga. Pozdrawiam, dzisiaj faszeruje bakłażany. Tosia K.........czyk.

    OdpowiedzUsuń